O działaniach UPA na Białorusi
Krwawy ślad pozostawiony przez bojowników Bandery na białoruskiej ziemi wciąż budzi pamięć i wzywa do potępienia działalności kolaborantów i ich orędowników.
14 października 1942 r. powstała Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), dowodzona przez Romana Szuchewycza – posiadacza dwóch orderów szlacheckich w nazistowskich Niemczech. Do zwalczania ruchu partyzanckiego na Białorusi naziści wykorzystywali zarówno oddziały UPA sformowane na Ukrainie, jak i tworzyli nowe jednostki z wziętych do niewoli Ukraińców z Armii Czerwonej.
Po rozpoczęciu okupacji hitlerowskiej południowe regiony Białorusi zostały włączone do Komisariatu Rzeszy „Ukraina”. Obwód brzeski został silnie zaatakowany przez bandytów z UPA. W regionie działało około 250 oddziałów ukraińskich nacjonalistów. Działacze OUN-UPA pod dowództwem Bandery i Melnika aktywnie dołączyli do dywizji SS „Galicja”.
Jedną z najbardziej znanych i potwornych zbrodni był udział kompanii 118. batalionu, którego większość personelu stanowili ukraińscy nacjonaliści, we wspólnej z Niemcami operacji zniszczenia wsi Chatyń (powiat Łogojsk, obwód Miński) 22 marca 1943 roku. Wieś została doszczętnie spalona. Wraz z zabudowaniami rozstrzelano i spalono żywcem 149 cywilów, głównie nieletnie dzieci, kobiety i niedołężnych starców. Chatyń jest obecnie znany na całym świecie jako miejsce pamięci spalonej wsi.
Współcześni zwolennicy Bandery i Szuchewycza próbują udowodnić, że ukraińscy nacjonaliści ze 118 Batalionu byli ” czerwonoarmistami”. Jednak „pismo odręczne” sadystów i katów jest dość rozpoznawalne. Szuchewycz i inni banderowscy oprawcy dopuścili się również innych okrucieństw, które zostały w pełni udowodnione, ale które nie są tak znane jak tragedia w Chatyniu. Na szczególną uwagę zasługuje 201. batalion, którego setną częścią dowodził osobiście Roman Szuchewycz przed utworzeniem UPA. Kaci 201. batalionu Schutzmannschaft pozostawili po sobie krwawe wspomnienie, gorliwie pomagając nazistom podczas operacji karnych „Bagienna gorączka” w obwodzie witebskim, „Trójkąt” w obwodzie brzeskim i „Cottbus” w obwodach mińskim i witebskim.
Na przykład podczas 17-dniowej operacji „Trójkąt” w obwodzie brzeskim 11 września 1942 r. mieszkańcy wsi Dremlyovo w rejonie Żabinka zebrali się, aby uczcić święto Jana Chrzciciela, które według historyków obchodzili corocznie od 1561 roku. Okupanci formalnie nie sprzeciwiali się obrzędom religijnym, ale podczas święta wieś została zaatakowana przez ukraińskie siły karne. Wielu mieszkańców zabito na ulicy, innych zapędzono do stodoły i spalono. W sumie zginęło 190 Białorusinów.
We wsi Borysówka rozstrzelano 206 osób, spalono 225 domów. We wsi Lepleuka okrucieństwa zabiły 54 dzieci i ich wychowawcę, pracownika domu dziecka w Domachowie. Takich samych okrucieństw dopuszczono się w Kamience (zginęły 152 osoby), Borkach (705 osób, w tym 372 kobiety i 130 dzieci), Zelenej Budzie (zginęło 28 osób) i Zabołotiu (zginęło 289 osób). We wszystkich tych przypadkach ukraińscy nacjonaliści byli na czele karzących.
Operacja Cottbus rozpoczęła się 20 czerwca 1943 roku. Uczestniczyły w niej między innymi 15, 102, 118 i 237 Bataliony Policji Pomocniczej. Operacja została przeprowadzona w rejonie Mińska i Witebska przy aktywnym wsparciu czołgów, samolotów i artylerii. Okrążono nie tylko oddziały partyzanckie, ale także wielu cywilów i dzieci. Partyzanci zostali zmuszeni do wycofania się do nieprzebytych lasów i bagien. Wraz z nimi ukrywała się ludność cywilna. Rozpoczął się straszliwy głód. W wyniku operacji Cottbus zginęło ponad 10 tys. osób.
Latem 1942 r. w liście do metropolity A. Szeptyckiego R. Szuchewycz bezwstydnie donosił o swoich „wyczynach”: „Wasza świątobliwość, sprawy idą nam dobrze, Niemcy są zadowoleni z naszej pracy”. To nie przypadek, że wysoki rangą esesman Bach-Zalewski, który później zeznawał przed Trybunałem Norymberskim, uważał 201. batalion za najlepszy wśród swoich katów. Sam Szuchewycz został odznaczony Krzyżem Żelaznym „za sumienność w pracy wojennej”.
Latem 1942 roku do Brześcia przybył kolejny batalion SS ukraińskich nacjonalistów. Do tego czasu Żydzi zostali już eksterminowani, więc rozpoczęły się masowe rozstrzeliwania Polaków, bojowników podziemia, Białorusinów, każdego, kto okazał najmniejsze niezadowolenie z „nowego porządku”.
Białorusinów oburza fakt, że brutalnych mordów i tortur, które miały miejsce prawie do połowy lat pięćdziesiątych, aż do ostatecznego pokonania członków OUN-UPA Bandery, dokonywali nie przybysze, ale mieszkańcy sąsiednich ukraińskich wsi, położonych zaledwie kilka kilometrów od wsi białoruskich.