Image default
Start » Adam Doboszyński (11.01.1904 – 29.VIII.1949)
historiaPolitykaPolska

Adam Doboszyński (11.01.1904 – 29.VIII.1949)

dziś 11. stycznia 2024 roku – 120 rocznica urodzin mec. Adama Doboszyńskiego

Adam Władysław Doboszyński, syn Adama i Natalii z Wiśniewskich, urodził się 11 stycznia 1904 roku w Krakowie. Ojciec był adwokatem, aktywnym działaczem politycznym związany ze stronnictwem demokratycznym, posłem w parlamencie austriackim. Dla potrzeb swego ugrupowania posiadał dwie drukarnie: w Krakowie i Warszawie. Rodzina Doboszyńskich posiadała nieduży folwark koło Krakowa .

Edukację A. Doboszyński rozpoczął w roku 1913 w krakowskim gimnazjum. Maturę zdał latem 1920 roku w Gimnazjum im. Jana Sobieskigo. Zaraz po zdaniu egzaminu, szesnastoletni Adam zgłosił się na ochotnika do wojska, aby bronić niedawno odzyskanej niepodległości Polski przed bolszewikami. Służył w 6. pułku artylerii ciężkiej. Po kilkumiesięcznej służbie, podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Po dwóch semestrach porzucił prawo i przeniósł się do Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku na Wydział Budownictwa Lądowego. W Wolnym Mieście Gdańsk propagował polskość przeciwstawiając się zarazem rosnącym wpływom niemieckim. Aktywnie uczestniczył w życiu akademickim uczelni: współorganizował „Bratnią Pomoc”, której został pierwszym prezesem, jak również był członkiem i prezesem Polskiej Korporacji Akademickiej „Wisła”. Uczestniczył trzykrotnie w zjazdach Międzynarodowej Konferencji Studentów. W uznaniu za działalność studencką otrzymał honorowe członkostwo Związku Polskiej Młodzieży Akademickiej i Związku Polskich Korporacji Akademickich. Ukończył studia w wieku 21 lat, uzyskując dyplom inżyniera budowlanego.

Nie chcąc bezpośrednio po odbytych studiach przejść do pracy zawodowej, jeszcze tego samego 1925 roku wyjechał do Francji, gdzie rozpoczął dalszą naukę w Szkole Nauk Politycznych w Paryża. Pogarszający się jednak stan finansowy rodziny zmusił A. Doboszyńskiego do przerywanie studiów i powrotu w połowie 1927 roku do kraju, by podjąć pracę zarobkową. W tym roku zostaje powołany do wojska, gdzie ukończył z wyróżnieniem Szkołę Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie, uzyskując stopień podporucznika rezerwy. Po ukończeniu służby wojskowej z powodu choroby ojca (umiera w maju 1929) nie powrócił do wcześniejszej pracy, zajął się gospodarowaniem na rodzinnym folwarku. Przez krótki okres w latach 1930-1931 piastował funkcje członka zarządu Związku Ziemiaństwa powiatu krakowskiego.

W roku 1931 za namową przyjaciela, dra Tadeusza Surzyckiego wstąpił do Obozu Wielkiej Polski. W rok później wydał powieść „Słowo ciężarne” wywołując dyskusję na temat wpływu radia w kształtowaniu poglądów społeczno-politycznych. W marcu 1933 roku wyjechał do Anglii w celu poznania tamtejszych stosunków społecznych i gospodarczych. Mieszkał w niewielkiej miejscowości pod Londynem. Znając wcześniej prace katolickiego myśliciela Gilberta Keitha Chestertona, A. Doboszyński nawiązał z nim osobisty kontakt, co pomogło mu dopracować własny model gospodarki przystosowany do polskich realiów. W czasie swojego trzymiesięcznego pobytu w Anglii rozpoczął pracę nad „Gospodarką narodową”, w której widać wyraźny wpływ poglądów Chestertona. Pracował nad nią pół roku i po konsultacjach z wieloma cenionymi osobami m.in. ks. Janem Piwowarczykiem (doskonałym znawcą tomizmu, autorem publikacji z zakresu katolickiej myśli społeczno-gospodarczej) i wydał ją drukiem w 1934 roku. Książka została dobrze przyjęta szczególnie przez kręgi młodych narodowców skupionych w Stronnictwie Narodowym i Obozie Narodowo Radykalnym „ABC”, stając się dla nich wykładnią programu gospodarczego. Ale jego poglądy gospodarcze miały też wielu oponentów w samym ruchu narodowym na czele z. prof. Romanem Rybarskim i Ruchem Narodowo Radykalnym „Falanga”. O popularności „Gospodarki narodowej” świadczy jednak trzykrotne wznowienie w ciągu pięciu lat, zaś czwarte wydanie oddane do druku nie ukazało się z powodu wybuch wojny.

Doboszyński w swojej książce poddał krytyce gospodarkę kapitalistyczną twierdząc, że podstawą odniesienia w spojrzeniu na rynek powinna być rodzina. Krytykuje również liberalizm, który prowadzi do umocnienia kapitalizmu oraz tłumi moralność i wyzwala w człowieku chciwość, a w efekcie degeneracji sens pracy ludzkiej, sprowadzonej tylko do sposobu osiągania zysku materialnego. Proponował dekoncentrację wielkiego przemysłu w celu stworzenia nowych miejsc pracy. Za podstawę nowego systemu uznał korporacje zawodowe obejmujące wszystkie gałęzie gospodarki.

Po rozwiązaniu Obozu Wielkiej Polski (1933) A. Doboszyński początkowo nie zaangażował się bezpośrednio w dalszą działalność polityczną. Jednak po przybyciu z Anglii otworzył działalność gospodarczą, która wykonywała prace dla przedsiębiorstwa budowlanego firmy „Solvay”. W połowie roku 1934 zwrócił się do niego dawny kolega z OWP, członek Stronnictwa Narodowego z prośbą o pomoc w budowaniu kół Stronnictwa na terenie powiatu krakowskiego. A. Doboszyński wyraził na to zgodę i wykorzystując swoją firmę oraz zatrudnionych w niej działaczy SN z innych powiatów, rozpoczął agitację na rzecz obozu narodowego. Wiadomość o działalności politycznej A. Doboszyńskiego dotarła do starosty powiatu krakowskiego, który zwrócił się w tej sprawie do dyrektora firmy „Solvay”, ten zaś nie chcąc narazić się administracji państwowej, cofnął zamówienia A. Doboszyńskiemu. Jesienią 1934 roku A. Doboszyński zmuszony był do rezygnacji z dalszej działalności gospodarczej.

Po ukazaniu się pierwszego wydania „Gospodarki narodowej” w listopadzie 1934 roku spotkał się z nim Roman Dmowski, który zachęcił Adama Doboszyńskiego do wstąpienia w szeregi Stronnictwa Narodowego. Automatycznie powierzono mu funkcję prezesa Zarządu Powiatowego SN w Krakowie i członka Zarządu Okręgowego. Piastował również funkcję referenta prasy i propagandy. Uznawany jako autorytet w sprawach gospodarczych wydawał szereg referatów na potrzeby użytku szkoleniowego oraz druki propagandowe poświęcone sprawom gospodarczym. Prezentował swoje poglądy na wykładach dla działaczy akademickiej Młodzieży Wszechpolskiej, organizowanych na Uniwersytecie Jagiellońskim i Akademii Górniczej w Krakowie, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i Politechnice Lwowskiej. Wygłaszał również odczyty dla środowisk robotniczych Bielska-Białej, Częstochowy, Łodzi, Radomia, Katowic, Dąbrowy Górniczej, Borysławia. Jednocześnie zajął się organizowaniem w Krakowie związków zawodowych Praca Polska, stanowiące zawodową organizację robotniczą w strukturach Stronnictwa Narodowego. Po utworzeniu pierwszego koła Pracy Polskiej, przekazał strukturę Franciszkowi Jelenkiewiczowi do dalszej rozbudowy. Wykorzystując wszelkie możliwe środki agitacji politycznej łącznie z objazdowymi bibliotekami zawierającymi publikacje ruchu narodowego, rozbudował struktury Stronnictwa w powiecie krakowskim tworząc nowe koła i wzmacniając stare. Z jego inicjatywy powstał Narodowy Klub Dyskusyjny, w którym współdziałali przedstawiciele wszystkich grup społecznych. A. Doboszyński utrzymywał w tym czasie bliskie kontakty z liderami organizacji narodowo-radykalnych, T. Gruzińskim, W. Zaleskim, A. Heinrichtem, W. Wasiutyńskim.

Największym utrudnieniem w pracy politycznej dla obozu narodowego, były nierzadkie represje władz sanacyjnych: konfiskata druków propagandowych, rozwiązywanie zebrań przez policję, a nawet aresztowania. Adam Doboszyński protestując przeciwko takiemu postępowaniu władz państwowych wobec działaczy narodowych zorganizował, bez wiedzy władz SN, marsz na Myślenice. Przeprowadzona akcja miała na celu ukaranie za korupcję i represje, miejscowego starosty Antoniego Basary, znanego z wrogiego stosunku do SN, oraz zamanifestowania przeciwko panującym w powiecie stosunkom gospodarczym. (A. Basara dał się poznać jako inspirator szykan wobec miejscowych działaczy Stronnictwa za prowadzoną pokojowymi metodami akcję bojkotu gospodarczego żydowskiego handlu).

Wyprawa myślenicka odbyła się z 22 na 23 czerwca 1936 roku. A. Doboszyński na czele kilkudziesięciu członków i sympatyków Stronnictwa Narodowego (w większości pracowniku folwarku w Chorowicach) rozbroił posterunek policji zabierając z niego kilka sztuk broni, opanowując całkowicie na kilka godzin miasteczko. Zakazując wszelkich aktów grabieży i gwałtu w stosunku do ludności żydowskiej, nakazał rozbić szyby w sklepach żydowskich, następnie wynieść z nich niewielką ilość towarów na rynek i demonstracyjnie podpalić. Na jego polecenie podpalono również przedsionek synagogi, co spowodowało wypalenie w podłodze dziury. Wydając taki rozkaz Doboszyński nie miał zapewne zamiaru spalenia żydowskiej świątyni, a jedynie chodziło o nadanie rozgłosu całej akcji. Świadczy o tym wyraźnie „niezdarność” sprawców posiadających środki łatwopalne i dość dużo czasu, by spalić całą synagogę. Marsz na Myślenice nie osiągnął najważniejszego celu wyprawy – nie udało się schwytać i wymierzyć karę chłosty staroście, który schował się w mieszkaniu swojej gosposi.

Nad ranem A. Doboszyński wycofał się z miasteczka kierując się w stronę granicy z Czechosłowacją. Policja zareagowała bardzo szybko, rzucając za nimi w pościg trzy grupy policyjne. W ciągu kilkudniowej pogoni doszło dwukrotnie do starcia z użyciem broni w wyniku czego dwie osoby straciły życie, a jedna została poważnie ranna. Uczestnicy wyprawy myślinickiej w większości zostali schwytani. Po tygodniowej ucieczce i ukrywaniu się przed policją, mimo możliwości ucieczki do Czechosłowacji, 30 czerwca koło Zawoi, A. Doboszyński dobrowolnie oddał się w ręce policji. Na temat poddania się A. Doboszyńskiego krążyły różne teorie i legendy. Na przykład Wojciech Wasiutyński żartobliwie twierdził, że podczas wyprawy na Myślenice Doboszyńskiemu nowe buty tak mocno otarły nogi, że nie mógł w nich chodzić. Zdjął je więc i chodził boso. Dla polskiego szlachcica pokazywanie się bez butów było dyshonorem i upokorzeniem. Wiedząc, że po drugiej stronie granicy Czechosłowackiej czekają na niego dziennikarze, wolał poddać się policji. Prawdziwy powód był jednak całkowicie inny. Jako przywódca marszu, czuł się odpowiedzialny za swoich ludzi schwytanych przez policję. Postanowił więc nie opuszczać tych, którzy mu zaufali i podczas przesłuchania przez policję całą winę wziął na siebie.

5 maja 1937 roku przed Sądem Okręgowym rozpoczął się proces uczestników wyprawy myślenickiej. Sąd skazał w nim 36 narodowców na karę pozbawienia wolności od sześciu do dwunastu miesięcy, przy czym 20 oskarżonym karę zawieszono na trzy lata, a 11 uniewinnił. Przywódca marszu stanął na rozprawie 14 czerwca 1937 roku. Sąd przedstawił mu zarzuty wtargnięcia i zdemolowania komisariatu policji, rozbrojenia funkcjonariusza policji, zawłaszczenia znajdującej się broni w komisariacie, zniszczenia kilku sklepów, wtargnięcia i zdemolowania mieszkania starosty i próbę podpalenia synagogi. Po rozpoznaniu sprawy ława przysięgłych krakowskiego sądu okręgowego uniewinniła A. Doboszyńskiego od postawionych mu zarzutów uznając, że działał w warunkach „wyższej konieczności”(nawet komendant policji powiatu myślenickiego podczas procesu zeznał, że stosunek ludności do władz w powiecie jest bardzo wrogi). Wyrok jednego z najsłynniejszych procesów politycznych okresu międzywojennego odbił się szerokim echem w całym kraju. Władze sanacyjne zareagował natychmiast. Minister sprawiedliwości skasował sądy przysięgłych na obszarze dawnego zaboru austriackiego, natomiast Trybunał Apelacyjny zawiesił uniewinnienie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd. Postanowieniem Sądu Najwyższego przeniesiono rozprawę A. Doboszyńskiego z Krakowa do Lwowa. Sąd Okręgowy we Lwowie uznał go winnym jednego zarzutu – zagarnięcia broni z komisariatu policji, skazująca na cztery lata pozbawienia wolności. Sąd Apelacyjny zmniejszył ten wyrok o sześć miesięcy.

Ze względu na zły stan zdrowia w lutym 1939 roku Adam Doboszyński z inicjatywy ministerstwa sprawiedliwości dostał urlop na sześć miesięcy, przedłużony następnie o kolejny miesiąc. Dwa pierwsze miesiące pobytu na wolności spędził na Śląsku Cieszyńskim, gdzie leczył swoje dolegliwości zdrowotne. Po nabraniu sił ponownie brał czynny udział w życiu politycznym.

Po śmierci Romana Dmowskiego w Stronnictwie Narodowym rozegrała się walka o sukcesję między Tadeuszem Bieleckim a Zygmuntem Berezowskim. W kwietniu 1939 roku na Ogólnopolskim Zjeździe SN A. Doboszyński stanął po stronie Z. Berezowskiego, przy którym w razie jego wyboru miał pełnić funkcję wiceprezesa Zarządu Głównego. W głosowaniu wygrał dwoma głosami Tadeusz Bielecki, a Adam Doboszyński został członkiem Komitetu Głównego.

W związku ze spodziewanym wybuchem wojny polsko-niemieckiej, A. Doboszyński jeździł po kraju z odczytami nawołującymi do konsolidacji narodu, porzucenia sporów politycznych i wspólnej obrony ojczyzny przed niemczyzną. Brał udział w wiecach organizowanych przez obóz narodowy w Krakowie, Bielsku, Częstochowie, Łodzi, Warszawie, Ostrowi Mazowieckiej, Kaliszu i Poznaniu. W następstwie wyprawy myślenickiej miał odebrane prawa obywatelskie, dlatego też nie otrzymał przydziału do wojska. Mimo tego 31 sierpnia 1939 roku z własnej inicjatywy zgłosił się do 5 batalionu saperów w Krakowie, gdzie oficer rozkazał mu czekać na powołanie. Po wybuchu wojny, ze względu na brak wezwania A. Doboszyński postanowił jeszcze raz spróbować zaciągnąć się do wojska. 4 września na rowerze wyjechał w stronę Krakowa spotykając po drodze 65 batalion saperów, do którego został przyjęty.

W czasie kampanii został lekko ranny w rękę w bitwie pod Lwowem (lub Tomaszowem Lub.). 20 września zapadła decyzja o próbie przedarcia się na Węgry, trafia jednak do niewoli niemieckiej. Przewieziony do Jarosławia spędza tam kilku dni, skąd dzięki pomocy udzielonej przez siostrę przewodniczącego miejscowego koła Stronnictwa Narodowego udaje mu się zbiec. 13 października dociera na Węgry i po zaopatrzeniu się w niezbędne dokumenty pociągiem wjeżdża do Francji. Na granicy transport jednak zostaje zatrzymany i A. Doboszyński trafia do obozu. Z powodu niezagojonej jeszcze rany zostaje przeniesiony do szpitala, skąd ucieka do Budapesztu. W Budapeszcie z polskiej placówki dyplomatycznej zostaje przy pomocy płk Bogorii-Zakrzewskiego bezpiecznie przetransportowany przez Mediolan do Coetquidan w Bretanii, gdzie organizowały się polskie oddziały wojskowe.  […]

W czasie pobytu we Francji Doboszyński odbył rozmowy z generałem Kazimierzem Sosnkowski oraz liderami Stronnictwa Narodowego. Nieufny do generała Władysława Sikorskiego, jako osoby niesamodzielnej, uległej czynnikom zagranicznym i niewystarczająco broniącej interesów polskich, odrzucił ofertę objęcia stanowiska wiceministra w jego rządzie, a następnie nie przyjął też stanowiska ministra informacji i propagandy pozostając w wojsku. 3 maja 1940 roku zostaje awansowany do stopnia porucznika. Po rozpoczęciu niemieckich działań wojennych we Francji, Doboszyński wyrusza na front w składzie 1 batalionu saperów 1. Dywizji Grenadierów. Pod koniec maja dywizja zostaje rozwiązana, a żołnierze otrzymują rozkaz przedostania się na własną rękę do Wielkiej Brytanii. Doboszyński przez Hiszpanię, Portugalię i Gibraltar dociera w październiku 1940 roku do Anglii, gdzie dostaje przydział do oficerskiej brygady kadrowej w Kircaldy w Szkocji. Za zasługi wojenne został odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych oraz francuskim Croix de Guerre.

Spór wywołany kursem polityki Stronnictwa Narodowego wobec rządu Sikorskiego spowodował podjęcie przez A. Doboszyńskiego decyzji o wystąpieniu pod koniec 1940 roku ze stronnictwa. Mimo nieprzynależności do żadnej organizacji nie porzucił działalności politycznej. Rozpoczyna współpracę z księdzem Stanisławem Bełchem, któremu pomaga przy redagowaniu pisma „Jestem Polakiem”. W kwietniu 1941 roku na jego łamach publikuje „List otwarty do A. Słowińskiego”, w którym uznaje Słowińskiego wizję przyszłej Europy za fałszywą. Przedstawia w nim również swoje wyobrażenie powojennej Polski, gdzie postuluje emigrację Żydów z terytorium Rzeczypospolitej. Następstwem publikacji było skierowanie w kwietniu 1940 roku na rozkaz Sikorskiego autora listu do obozu odosobnienia na wyspę Bute, a miesiąc później zamknięcie przez władze brytyjskie nieprzychylnego pisma wobec rządu polskiego.

Po opuszczeniu w styczniu 1942 roku wyspy Bute Doboszyński przebywał w Canterbury pod Londynem. Do maja 1942 roku brał udział w pracach nad stworzeniem Komitetu Zagranicznego Obozu Narodowego, w którym miały się porozumieć zwaśnione organizacje opozycyjne wobec premiera Władysława Sikorskiego. Jedna z uchwał KZON, autorstwa Doboszyńskiego, dotyczyła zachodnich granic Polski, w której postulowano przesunięcie jej wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry. Inne kwestie dyskutowane w Komitecie powodowały powstawanie konfliktów wewnętrznych, które w końcu 1943 roku doprowadziły do jego rozwiązania.

Z powodu zamknięcia „Jestem Polakiem” A. Doboszyński wraz z liderami narodowej opozycji zaangażował się w wydawanie nielegalnego pisma „Walka”. Na łamach tego czasopisma ukazał się artykuł jego autorstwa „Ekonomia krwi”, w którym nawołuje wszystkie środowiska do zaniechania działań prowadzących do niepotrzebnego wykrwawiania narodu. Twierdził w nim, że skłonności Polaków do powstań zaszczepili wrogowie Polski podczas zaborów, korzystający ze świetnej możliwości masowego wyniszczania najbardziej świadomej i patriotycznej części narodu.

15 lutego 1943 roku Doboszyński umieścił w „Walce”, uzyskany od zaprzyjaźnionego urzędnika polskiego MSZ, utajniony tekst noty radzieckiej z 16 stycznia. Nota dotyczyła informacji o uznaniu Polaków mieszkających na wschód od Bugu za obywateli Związku Radzieckiego, co znaczyło jednocześnie utratę kresów wschodnich. Wraz z tekstem noty wystosował „List otwarty do prezydenta W. Raczkiewicza i K. Sosnkowskiego”, w którym żądał ustąpienia generała Sikorskiego i powołania na jego miejsce K. Sosnkowskiego. Sytuację Polski scharakteryzował w nim następująco:

„(…) Położenie Polski stało się tak tragiczne, że nie wolno nam stracić ani minuty. Musimy przestawić naszą politykę całkowicie. Musimy zacząć mobilizować opinie całego świata w obronie Polski przeciw Sowietom. Musimy stworzyć Rząd, złożony z najtęższych ludzi, którymi rozporządza Naród. Panu Panie Prezydencie narzucono na jesieni 1939 r. zobowiązanie nie usuwania gen. Sikorskiego. Zobowiązanie to jest sprzeczne z Konstytucją! całkowicie nieważne; są to pacta conventa przypominające najgorsze wzory z epoki upadku Rzeczypospolitej. (…) Niech Pan stanie, Panie Prezydencie, na wysokości historycznego zadania i usunie Rząd, prowadzący Polskę do zguby. Człowiekiem, który cieszy się zaufaniem ogółu Polaków, jest gen. K. Sosnkowski. Niech Go Pan powoła do władzy, Panie Prezydencie. Niech Pan utworzy Rząd, Panie Generale. Nie wolno się Panu wahać albo usuwać. Ratujcie Polskę, pogrążaną coraz głębiej przez ludzi nieodpowiedzialnych. Poprą Was polscy żołnierze i wszystko, co w Narodzie uczciwe i ofiarne”.

List spotkał się z żywym poparciem środowisk politycznych. Do prezydenta Władysława Raczkiewicza zaczęły napływać pisma żądające natychmiastowej reakcji, m.in. od Tadeusza Bieleckiego, Kazimierza Sosnkowskiego i Władysława Andersa. Konsekwencją za opublikowanie listu było aresztowanie A. Doboszyńskiego, który do 11 kwietnia 1943 roku przybywał w więzieniu, a po zwolnieniu został wydalony z wojska. Natomiast Zygmunt Przetakiewicz, wydawca „Walki”, został skazany na siedem miesięcy więzienia.

Adam Doboszyński po wyjściu na wolność redagował „Walkę” (po śmierci W. Sikorskiego przestała wychodzić). Propagując myśl narodową występował z odczytami w Londynie, Edynburgu i Oxfordzie. Podejmował także działania na rzecz informowania brytyjskiej i światowej opinii publicznej o zbrodni katyńskiej dokonanej przez sowietów.

W kwietniu 1944 roku Doboszyński zainicjował powstanie nowej organizacji „Pokolenie Polski Niepodległej”, skupiającej działaczy narodowych pozostających poza Stronnictwem Narodowym. PPN twierdziło, że w obliczu zbliżającego się konfliktu Zachodu ze Związkiem Radziecki należy przede wszystkim skupić się na dalszym kształceniu młodych działaczy w duchu narodowym. Nowa organizacja przeprowadziła wiele odczytów publicznych skierowanych przeciwko Krajowej Radzie Narodowej, propagując idee utworzenia federacji Europy Środkowo-Wschodniej, a zarazem konieczność oderwania Ukrainy od ZSRR. Myliła się jednak bardzo mocno, co do lojalności zachodnich sojuszników względem Polski. Doboszyński brał również aktywny udział w londyńskim klubie „Międzymorza” propagującą koncepcję bloku państw położonych pomiędzy morzami Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym.

Po zakończeniu wojny w marcu 1946 roku A. Doboszyński wyruszył do Francji, Belgii, Niemiec i Włoch, gdzie wśród powstałych emigracyjnych skupisk polskich wygłaszał odczyty na temat sytuacji Polski w nowej rzeczywistości. Przebywając w Monachium opracował „Studia polityczne”, wydane w 1947 roku, zawierające zbiór jego prac powstałych na emigracji.

Doboszyński w obawie przed wybuchem kolejnego powstania w Polsce, inspirowanego przez zachodnich aliantów w razie rozpoczęcia wojny ze Związkiem Radzieckim, postanowił przedostać się do Polski, aby przeciwdziałać tym zamysłom. Przewidując, że choć okupacja sowiecka będzie ciężkim doświadczeniem dla Polaków jest tylko sytuacją przejściową. Dlatego aby zapobiec bezsensownemu przelewaniu polskiej krwi postulował likwidację podziemia, ewakuując tzw. „elitę walki” (kadry wojskowe) na zachód, pozostawiając w Polsce tzw. „elitę trwania” (grupa działaczy politycznych).

W nocy z 22 na 23 grudnia 1946 roku w okolicach Cieszyna A. Doboszyński przekroczył granicę polsko-czechosłowacką. Pierwszym etapem pobytu w kraju było nawiązanie kontaktu z delegatem rządu londyńskiego na okręg krakowski Mieczysławem Pszonem, dawnym znajomym ze Stronnictwa Narodowego. W ciągu pierwszej połowy 1947 roku korzystając z fałszywych dokumentów wystawionych na Władysława Więcka swobodnie podróżował po kraju. Nawiązywał kontakty z działaczami podziemia politycznego: Stronnictwa Narodowego, Stronnictwa Pracy i Unii Katolickiej, w celu utworzenia nieformalnego ośrodka do wypracowywania wspólnego stanowiska. Dla realizacji tego celu odbył kilkadziesiąt spotkań w Gliwicach, Wrocławiu, Krakowie, Kalwarii Zebrzydowskiej, Warszawie i Poznaniu z takimi działaczami jak m.in. ks. J. Zieja, ks. J Piwowarczyk, N. Siemaszko, L. Mirecki, K. Studentowicz, M. Pszon, J. Braun, i K. Kobylański. Nie powiodła się próba spotkania z dowódcą Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Romualdem Rajsem ps.„Burym”. W maju 1947 roku A. Doboszyński pisze ostatni artykuł „W pół drogi”, opisując w nim swoje spostrzeżenia dotyczące sytuacji w kraju i prognozy na przyszłość. Artykuł miał zostać upowszechniony po wyjeździe autora na Zachód, który planował na przełom lipca i sierpnia.

3 lipca 1947 roku w Poznaniu następuje aresztowanie A. Doboszyńskiego przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Śledztwo trwało prawie dwa lata kierowane przez pułk. Józefa Różańskiego (prawdziwe nazwisko Goldberg) rękoma por. Romana Laszkiewicza. W procesie rozpoczętym 18 czerwca 1949 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, postawiono A. Doboszańskiemu zarzut, że „usiłował pozbawić Państwo Polskie niepodległego bytu” działając na rzecz wywiadu niemieckiego, a po wojnie dla amerykańskiego. Miała to być pokazowa rozprawa, w której władze komunistyczne rozprawią się z polskim obozem narodowym. Sądowi przewodniczył ppłk Franciszek Szeliński, ławnikami byli kpt. Hipolit Traczyński i mjr Władysław Turoński. Oskarżycielem został płk Stanisław Zarakowski, a obrońcą Mieczysław Maślanko. W czasie rozprawy sądowej A. Doboszyński odwołał zeznania złożone podczas śledztwa, demaskując metody stosowane przez UB w celu ich wymuszenia:

„Przyszedł moment, że władze śledcze wysunęły zarzut mojej współpracy z wywiadem niemieckim, jak wnioskowałem opierając się na fałszywych zeznaniach Kowalewskiego [agent UB z celi Doboszyńskiego].Przez dłuższy czas opierałem się i nie chciałem się przyznać do tego faktu, który nie jest prawdą. W miarę moich rozmów z oficerami śledczymi przekonałem się, że władze śledcze mają całą koncepcję mojej współpracy. (…) Walczyłem dalej. Wtedy rozpoczęła się na mnie presja fizyczna, która trwała bez przerwy cztery doby i w czasie której przechodziłem niezwykle ciężkie przejścia. Cztery doby byłem bity i męczony bez przerwy (…). Po tych czterech dobach widząc, że wyjdę z tych męczarni w najlepszym dla mnie razie ze zdrowiem zrujnowanym tak, że nawet wyrok uniewinniający będzie dla mnie bez wartości (…), postanowiłem przyznać się do czynów niepopełnionych i odwołać je przy pierwszej sposobności tzn. na pierwszej publicznej rozprawie. Śledztwo trwało przez dwa lata. Musiałem brnąć dalej i komponować, bo byłem zagrożony w każdej chwili tym, że ponownie zaczną się represje”.

W swoim ostatnim słowie A. Doboszyński oświadczył:

W tej chwili w obliczu śmierci, której żąda dla mnie pan prokurator, jako wierzący katolik podtrzymuję z całą mocą tę przysięgę, którą złożyłem już na tej sali, najświętszą dla mnie przysięgę na rany Chrystusa i – dodam w tej chwili – na zbawienie mojej duszy, że nie byłem nigdy w służbie niemieckiej, ani amerykańskiej ani w żadnej innej”.

7 lipca 1949 roku zakończył się proces sądowy. Wyrok ogłoszono 11 lipca skazując A. Doboszyńskiego na karę śmierci. W dniu 29 sierpnia 1949 roku przed północą w mokotowskim więzieniu wyrok został wykonany przez starszego sierżanta Piotra Świetańskiego z Ministerstw Bezpieczeństwa Publicznego.

Po śmierci A. Doboszyńskiego trwały długie zabiegi w celu rehabilitacji skazanego. Początkowo trud podjęła siostra Maria Malkiewicz, a po jej śmierci także dalsza rodzina. Pod koniec lat osiemdziesiątych kolejny wniosek złożył Jan Dobraczyński, przewodniczący Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. W kwietniu 1989 roku Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego wniósł rewizję nadzwyczajną oraz zaskarżył wyrok w całości na korzyść skazanego. Podczas rewizji obrońca Tadeusz de Virion podkreślał w swojej mowie, że został zamordowany i była to śmierć męczeńska. 26 kwietnia 1989 roku Sąd Najwyższy uniewinnił
A. Doboszyńskiego z ciążących zarzutów i zrehabilitował.

Przemysław Kołtun

Zostaw komentarz

ajax-loader